Wpadam w deprechę pisarską ;-; DOSŁOWNIE! Chryste panie, święty, litościwy Jednorożcu, ja, doprawdy, nie wiem co mam pisać! Siedzę jak to ciele malowane nad otwartym Wordem i modlę się do tej przesranej bieli, czekając na zbawienie, czy bliżej nieznany cud świata (nie liczę, na ile już takich dupę w fotelu grzałam), a tu co? A tu gówno, dupa i w ogóle jeden wielki rozpizdziel, bo wena po kątach rzyga resztkami swej beznadziejnej egzystencji, a ja nie mam sił jej uleczyć, bo leki drogie, przychodnie drogie, wszystko drogie, a najdroższ